Mając do dyspozycji wolny weekend i brak jakichkolwiek na niego planów, to nie ma nic lepszego, niż "take a trip". W moim przypadku podróże to idealne lekarstwo na tzw. bad day.
Nie ma sensu siedzieć, zamartwiać tym, co i tak nic nie wniesie pozytywnego do naszego życia. Złota zasada- "jeśli nie wiesz co robić, zacznij coś robić". Zaczniesz koncentrować swoją uwagę na konkretnej rzeczy, a nie wysyłać ją w pustą przestrzeń, z której i tak nie wróci. Poświęć chwilę dla siebie.
Może jakiś wyjazd?
Może jakiś wyjazd?
Osobiście mam słabość do poznawania nowych miejsc, a ostatnio moje serce skradł Berlin.
"But my fault lies in weakness to Berlin"
Był to kolejny weekendowy wypad z serii "ucieczka od codzienności", których ostatnio coraz więcej u mnie.. Może to wszystko przez zbliżającą się olbrzymimi krokami maturę..
Ale jednak nie myślmy o tym i łapcie foty, które udało mi się zrobić w wolnych chwilach mojego pobytu w stolicy Niemiec.
See U soon!
-xoxo, Meg