środa, 30 marca 2016

Years &Years in Warsaw - They were Kings under our control!





Korzystając z genialnego prezentu urodzinowego od znajomych, wtorkowy wieczór (15.03.) mogłam spędzić na koncercie brytyjskiej grupy Years&Years.


Był on idealnym rozładowaniem "maturalnej atmosfery". Czasami warto na kilka dni uciec X km od straszącej szarymi murami szkolnej codzienności, bo przyjemności przecież nie wolno sobie odmawiać.


Pomysł z koncertem był idealny!
Niesamowita energia, która biła od Y&Y, od samego początku wprowadziła wszystkich w tzw. stan "tu i teraz", pozbawiając nas zbędnego myślenia o niedających spokoju sprawach.




Zaraźliwy entuzjazm lidera zespołu wydaje się być obecny nawet na zdjęciach. Uwielbiam ludzi, którzy mają w sobie tak dużo empatii i pozytywnego nastawienia do drugiego człowieka. Zastanawiam się tylko, czy to zawsze musi być uwarunkowane ich niekoniecznie wartą wspominania przeszłością, czy jest to po prostu powszechnie zanikająca część osobowości.


Momentami Olly zdawał się być w swoim (zapewne baaardzo fascynującym) świecie. Może to dlatego mogę śmiało powiedzieć, że w występ włożył całe swoje serce.


Nie pominę zaangażowania reszty zespołu, razem z dwuosobowym chórkiem,  który sprawił, że koncert był niemalże epicki! 


Doprowadzenia całego Torwaru do śpiewania "Take shelter" nie stanowiło najmniejszego problemu. Nie było tam takiej osoby, która nie znałaby tekstu.





Uważam, że Olly zrobił to, co miał zrobić – dał bardzo dobry koncert, nie odgrywając tylko płyty, ale dając publiczności coś więcej, czyli epicki! cover "Hotline Blig" Drake'a, czy " Toxic" Britney Spears.




Ludzi było multum, a atmosfera, zarówno ta pod sceną jak i na trybunach, wywarła na zespole ogromne wrażenie, gdyż zdecydowali się zaserwować publice bis dedykując nam " 2 more songs".


Przechodzących sceną artystów publiczność wręcz zasypywała prezentami. Maskotki, korony, misie… było wszystko.


Mikey Goldsworthy odwdzięczając się rzucił w tłum pałki perkusyjne, o które wszyscy się zabijali. 
Ja byłam tą szczęściarą, w której ręce dotarły ( btw. długiej drogi to nie miały). 


Co jakiś czas, by  nie dać o sobie zapomnieć, na scenę wychodził również Emre Türkmen.



Olly był na bieżąco w kontakcie z publicznością, która również nie dawała o sobie zapomnieć.



Głównym elementem jego występu był taniec. Jeden jedyny, wyjątkowy i charakterystyczny tylko dla niego. Na tyle oryginalny, że nie do powtórzenia przez kogokolwiek innego.


Był On po prostu prawdziwym Królem tamtego wieczoru, czemu nikt nie zaprzeczy.



W czasie pożegnania Olly, w imieniu całej grupy, stwierdził, że Polska jest ich drugim domem, gdzie czują się cudownie i z chęcią będą wracać. 



W takim stopniu polubił nasz kraj, że nauczył się kilku zwrotów po polsku, za co jeszcze bardziej wszyscy go pokochali.


Wrzucam Repost insta Yearsów z koncertu w Warszawie. Nie jest to jedyne zdjęcie z Torwaru na ich profilu, ale warto zaznaczyć, że wszystkie zdjęcia z trasy koncertowej są właśnie od Nas, z Polski.


Wszystkie zdjęcia zrobiłam iPhone'm.
Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa.

piątek, 18 marca 2016

Restart


Pierwszy post..  i początek pomysłów, które będę Wam ciągle podsyłać. Chcę dzielić się z Wami moimi przemyśleniami, odczuciami, pytaniami, tym co nie daje mi spać po nocach i nie pozwala skupić się w dzień. Nic nie przejdzie tu obojętnie. Lepszy, czy gorszy humor.. To nie ma znaczenia, zawsze będzie warto go poprawić lub sprawić, aby był jeszcze lepszy.


Jest to z pewnością miejsce dla osób nielubiących nudy,



dusz towarzystwa,



miłośników robienia tripów przy każdej możliwej okazji,



uzależnionych od imprez...



i zakupów



ludzi, dla których życie zaczyna się nocą...



 ranek o 13...








a największym problem jest wybranie, czy zjeść jeszcze śniadanie...

 czy może już obiad...



a może w ogóle nie wstawać z łóżka, które przecież tak bardzo wszyscy kochamy.


Mam nadzieję, że zyskam spośród Was grono moich stałych blogowych gości spragnionych nowych wrażeń.

See U, DreamMeg!